środa, 16 listopada 2011

Helou:)

Ledwo mówię, zrobiłam dzieciom dzień wolny.


Starszaki grają w Carcassonne, za to Jagna przyszła do mnie i mówi:
- Zrób mi lekcje, ja cie błaaaagam, nie zaraz, tylko teeeeeraz.

Stworzyłam potwora ;)

czwartek, 1 września 2011

Witaj szkoło :)

Oczywiście domowa :)

Pierwszego września tradycyjnie H i F wraz z Ojcem rodziny udali się na Westerpaltte i tradycyjnie nie wzięli aparatu.
Można by podejrzewać, że właściwie nigdzie nie byli, ale pobudka o 2.45 i wrodzone lenistwo niektórych ;) każe mi jednak podejrzewać, że na inscenizację dotarli :)

A że notatka bez zdjęć mało atrakcyjna to na dziś mam dla was coś innego. Może znacie, ale nie próbowaliście, a może znacie i próbowaliście. W każdym razie ja polecam!
Lubicie spacery? Takie z celem do zdobycia, albo poszukiwanie skarbów, bądź rozwiązywanie łamigłówek?
Oczywiście w terenie i oczywiście rodzinnie z małą dozą konspiracji :)
Jeśli tak to z całego serca polecam geocaching . Rejestrujemy się czytamy o co chodzi i wybieramy na poszukiwanie w najbliższe tereny.

Można szukać w zimie:


Można gdy wieje:



Można też w lecie, ale ostrzegam, iż wciąga tak, że nikt o robieniu zdjęć nie myśli :)

poniedziałek, 30 maja 2011

Chleb :)

Ponieważ nauka trwa przez całe życie, postanowiłam i ja poszerzyć swoje horyzonty.
O jakiegoś czasu piekę okazjonalnie proste drożdżowe bułeczki dla naszej rodzinki, ale miałam trochę niedosyt.
Z lekką zazdrością i tęsknotą spoglądałam w stronę chleba na zakwasie, aż postanowiłam spróbować :)

No i udało się !!!

Najpierw z czułością dokarmiałam zakwas, a później upiekłam chlebek.
No i efekt napawa mnie dumą :D





Brakuje mi tylko domowej wędliny do niego (ale spokojnie, wszystko w swoim czasie), na szczęście wiem do kogo zwrócić się po pyszny ser :)

czwartek, 19 maja 2011

Rok szkolny 2010/2011 zaliczony !!!


No to się chwalę! Egzaminy za nami. Zaliczone :)
Podobno było cudownie i wspaniale góry, góry, góry świeże powietrze, fantastyczna atmosfera i pomiędzy tym wszystkim egzaminy. Strasznie jestem z moich dzieciaków dumna, z siebie trochę też i z męża, że mimo przeciwności dotarli do Koszarawy ;)

No to się obijamy, tak nieprzyzwoicie, że nie napiszę o której wyłazimy z piżam ;)

I wśród tego obijania, zainspirowana moją siostrą zrobiliśmy sobie bursztynowe zabawki.
Potrzebne będą:
butelka po wodzie albo czymś w ten deseń,
woda,
sól
bursztynki :)

Bursztynki wsypujemy do butelki, pilnując przy tym, aby jakieś młode pokolenie nie wyniosło skarbów do pokoju i nie nakarmiło swojego młodszego brata bądź siostry ;) Zalewamy wodą, najwygodniej ciepłą, to się potem sól lepiej rozpuszcza. I dosypujemy rzeczoną sól. Mieszamy i z radochą godną pięciolatka obserwujemy jak bursztynki wędrują w górę. Można potem sobie siedzieć i relaksować oczy bawiąc się naszą nową zabawką.
Jak ma się więcej dzieci warto rozważyć na ile butelek wystarczy nam bursztynów :D


Jak ktoś ma zacięcie pedagogiczne i edukacyjnego fizia, to może przy tym opowiedzieć o gęstości zasolonej wody, morzu martwym, bursztynach i czym mu tam jeszcze przyjdzie do głowy. Jak ktoś ma wakacje to dobrze się bawi a w czasie gdy dzieci sprzątają rozsypana w kuchni sól, szuka w googlu odpowiedzi na pytania, których niektórzy czasem zadają zbyt wiele ;)

I jeszcze pozdrowienia od szybkorosnącego ;) Kazimierza i Jagny:

wtorek, 10 maja 2011

Egzaminy, egzaminy...;)


Ja tu pazury z nerwów obgryzam a młodzież po górach łazi w przerwach zdając egzaminy ;)

I gdzie tu sprawiedliwość? :D

To se wygrzebałam zdjęcia, tyle mojego ;)

piątek, 6 maja 2011

;)

Przypomniałam sobie hasło ;p

Helena i Franek wraz z tatą jada jutro na egzaminy do Koszarawy.
Dziś jeszcze powtarzamy, trochę się pakujemy, trochę denerwujemy ;)

Ja zostaję w domu z pozostałą trójką i rozpoczynam wakacje.
Daj Boże, żeby zaliczyli to obiecuję wyciągnąć wnioski na rok przyszły :D

ech...

piątek, 4 marca 2011

Takie pitu pitu



Hop, hop, jest tu ktoś ? ;)
Ja naprawdę często tu zaglądam, chyba sprawdzam czy jakaś notka nie pojawi się sama ;)
Ale nic z tego, trzeba zasiąść i coś napisać, a z tym jak widać, nie łatwo ;)

Ostatnio sporo się dzieje, zmierzamy do celu, który wcale celem być nie powinien, tzn. do egzaminu.
Marzę, aby już było po wszystkim, to znów będziemy się uczyć normalnie, czyli bez ciśnienia :D

Pomysłów na notki mam cała masę, np. jakiś czas temu robiliśmy sami papier, to w ramach lekcji o piśmie, Gutenbergu i "przepisie na". Lubię takie misz-masze :) Helenka sama napisała przepis na papier, oczywiście go zamieszczę ze stosowna foto relacją. Ale kiedy? Hmmm, niedługo... :)

Póki co, pozdrawiamy piżamowo znad eksperymentów z suchym lodem :D