wtorek, 21 sierpnia 2012

Hmmm...

Hmmm.
Przypomniałam sobie, że mam jeszcze jedno miejsce w internecie, które kiedyś odwiedzałam ;)
Egzaminy zdane, Cecylka urodzona, wakacje się kończą.
Przed nami nowe wyzwania: szósta klasa Heleny i czwarta Franka, więc będzie co robić.
Także tym razem nie obiecuję wielkiego powrotu. Wraz z narodzinami Szóstej zaczynam boleśnie odczuwać braki czasowe, ale może będzie to powód do lepszej organizacji :)
W każdym bądź razie jeszcze odpoczywamy, tylko Jagna od czasu do czasu pragnie jakichś szlaczków. Franek na spacer wychodzi z "Wesołą gramatyka" i "zamęcza" mnie informacjami co jest a co nie jest zaimkiem ;) Natomiast Helena, z sobie znanym wdziękiem, opowiada o wszystkich napotkanych drzewach ich możliwych odmianach, porach kwitnienia i takich tam.
Lubie te spacery...

środa, 16 listopada 2011

Helou:)

Ledwo mówię, zrobiłam dzieciom dzień wolny.


Starszaki grają w Carcassonne, za to Jagna przyszła do mnie i mówi:
- Zrób mi lekcje, ja cie błaaaagam, nie zaraz, tylko teeeeeraz.

Stworzyłam potwora ;)

czwartek, 1 września 2011

Witaj szkoło :)

Oczywiście domowa :)

Pierwszego września tradycyjnie H i F wraz z Ojcem rodziny udali się na Westerpaltte i tradycyjnie nie wzięli aparatu.
Można by podejrzewać, że właściwie nigdzie nie byli, ale pobudka o 2.45 i wrodzone lenistwo niektórych ;) każe mi jednak podejrzewać, że na inscenizację dotarli :)

A że notatka bez zdjęć mało atrakcyjna to na dziś mam dla was coś innego. Może znacie, ale nie próbowaliście, a może znacie i próbowaliście. W każdym razie ja polecam!
Lubicie spacery? Takie z celem do zdobycia, albo poszukiwanie skarbów, bądź rozwiązywanie łamigłówek?
Oczywiście w terenie i oczywiście rodzinnie z małą dozą konspiracji :)
Jeśli tak to z całego serca polecam geocaching . Rejestrujemy się czytamy o co chodzi i wybieramy na poszukiwanie w najbliższe tereny.

Można szukać w zimie:


Można gdy wieje:



Można też w lecie, ale ostrzegam, iż wciąga tak, że nikt o robieniu zdjęć nie myśli :)

poniedziałek, 30 maja 2011

Chleb :)

Ponieważ nauka trwa przez całe życie, postanowiłam i ja poszerzyć swoje horyzonty.
O jakiegoś czasu piekę okazjonalnie proste drożdżowe bułeczki dla naszej rodzinki, ale miałam trochę niedosyt.
Z lekką zazdrością i tęsknotą spoglądałam w stronę chleba na zakwasie, aż postanowiłam spróbować :)

No i udało się !!!

Najpierw z czułością dokarmiałam zakwas, a później upiekłam chlebek.
No i efekt napawa mnie dumą :D





Brakuje mi tylko domowej wędliny do niego (ale spokojnie, wszystko w swoim czasie), na szczęście wiem do kogo zwrócić się po pyszny ser :)

czwartek, 19 maja 2011

Rok szkolny 2010/2011 zaliczony !!!


No to się chwalę! Egzaminy za nami. Zaliczone :)
Podobno było cudownie i wspaniale góry, góry, góry świeże powietrze, fantastyczna atmosfera i pomiędzy tym wszystkim egzaminy. Strasznie jestem z moich dzieciaków dumna, z siebie trochę też i z męża, że mimo przeciwności dotarli do Koszarawy ;)

No to się obijamy, tak nieprzyzwoicie, że nie napiszę o której wyłazimy z piżam ;)

I wśród tego obijania, zainspirowana moją siostrą zrobiliśmy sobie bursztynowe zabawki.
Potrzebne będą:
butelka po wodzie albo czymś w ten deseń,
woda,
sól
bursztynki :)

Bursztynki wsypujemy do butelki, pilnując przy tym, aby jakieś młode pokolenie nie wyniosło skarbów do pokoju i nie nakarmiło swojego młodszego brata bądź siostry ;) Zalewamy wodą, najwygodniej ciepłą, to się potem sól lepiej rozpuszcza. I dosypujemy rzeczoną sól. Mieszamy i z radochą godną pięciolatka obserwujemy jak bursztynki wędrują w górę. Można potem sobie siedzieć i relaksować oczy bawiąc się naszą nową zabawką.
Jak ma się więcej dzieci warto rozważyć na ile butelek wystarczy nam bursztynów :D


Jak ktoś ma zacięcie pedagogiczne i edukacyjnego fizia, to może przy tym opowiedzieć o gęstości zasolonej wody, morzu martwym, bursztynach i czym mu tam jeszcze przyjdzie do głowy. Jak ktoś ma wakacje to dobrze się bawi a w czasie gdy dzieci sprzątają rozsypana w kuchni sól, szuka w googlu odpowiedzi na pytania, których niektórzy czasem zadają zbyt wiele ;)

I jeszcze pozdrowienia od szybkorosnącego ;) Kazimierza i Jagny:

wtorek, 10 maja 2011

Egzaminy, egzaminy...;)


Ja tu pazury z nerwów obgryzam a młodzież po górach łazi w przerwach zdając egzaminy ;)

I gdzie tu sprawiedliwość? :D

To se wygrzebałam zdjęcia, tyle mojego ;)

piątek, 6 maja 2011

;)

Przypomniałam sobie hasło ;p

Helena i Franek wraz z tatą jada jutro na egzaminy do Koszarawy.
Dziś jeszcze powtarzamy, trochę się pakujemy, trochę denerwujemy ;)

Ja zostaję w domu z pozostałą trójką i rozpoczynam wakacje.
Daj Boże, żeby zaliczyli to obiecuję wyciągnąć wnioski na rok przyszły :D

ech...